poniedziałek, 13 lipca 2020

Nieuwedad

To może wpisik, co? Na jutro na 10 do pracy. Rano, oczywiście; zmiana jest tu teraz jedna, jak i dwa lata temu. Bo nie wspominałam, że zmyknęliśmy znowu do Krajów Niższych na chłodnie? Za eurakami?
Cel główny nasz, to zarobić na autko. A przy okazji zdobyć trochę grosza na życie codzienne, bo przez warszawskie nędzne bezrobocie ledwośmy się ostatnie miesiące utrzymywali na powierzchni. 
No ja to tu odżyłam. Za stolicą w ogóle nie tęsknię. A jeszcze teraz były wybory i wyszło no jak, chujowo. Aż się nie chce wracać człowiekowi do tego ciemnogrodu. Gdyby nie to tylko, że u siebie jednak swojsko, a na obczyźnie to nie raz i luksusy nie zastąpią potęskniwania za ojczyzienką. 
To dobranoc, bo ja umyta już, pachnąca w łóżeczku, wygodniutko, najedzona, do snu niedługo. A za oknem uchylonym życie towarzyskie się toczy przy dopalonym już grillu, gdzie i ja posiedziałam swoje. Siedzi tam jeszcze Dominik, siedzą dziewczyny, siedzą i goście, para, która jeździ tu sobie motocyklem. A mi jeszcze włosy pachną tym dymem sosnowym z grilla, bo szyszek dorzucałam i nie zwietrzało. A włosów już na noc nie myłam, bo w mokrych to się nie położę spać.