niedziela, 14 lutego 2021

Aktualizacja realiów

Czternasty lutego, romantycznie, prawda? Oglądam sobie Walentynki z Polsatem, Dominiczek gra na gitarze, czekam, aż herbata malinowa mi się zaparzy. 
Jak się nam żyje? Jest bieda cholerna, cała moja śmieszna pensja idzie na czynsz (choć tę pracę nawet lubię, ale 17 na godzinę to ja bym wolała zarabiać euro, a nie złotych), a na jedzenie czy tank auta to nie mielibyśmy nic, gdyby nie żałośnie wyżebrane od rodziców. A i tak teraz np. mamy jakieś trzy stówy na następne trzy tygodnie. Więc ledwo starczy na najtańsze jedzenie, o tankowaniu już nie mówiąc. 
Żenuje mnie taki standard życia, gdzie w takiej Holandii zarabiając najniższą krajową nie musiałam sobie żałować niczego w sklepie ani wyliczać. Nie były to żadne luksusy, ale czułam błogi dobrobyt. Czyli coś normalnego i zasłużonego przy ciężkiej, uczciwej pracy. Ale już nie tu, w Polsce.
Dominiczek pracy nie ma, jak i tysiące innych młodych ludzi bez wykształcenia i znajomości. Moja pracka to też się trafiła jak ślepej kurze ziarno, gdyby nie to, też nie miałabym gdzie tu teraz pracować.
Generalnie jest bida, prawie nędza, i jak cudem się sytuacja nie polepszy, to pod koniec miesiąca a) wypowiadamy umowę na tę kawalerkę i b) spierdalamy za granicę, najpewniej znów do Holandii. No bo za co żyć? Z czegoś się człowiek musi utrzymać, a Polska nie oferuje obecnie żadnych perspektyw i trudno tu w ogóle wytrzymać, zwłaszcza w Warszawie. 
Tak że się za miesiąc można spodziewać kolejnej aktualizacji z, miejmy nadzieję, lepszych już realiów.