A to przecież jest tak albo nie. Jedno lub drugie. 50-50. Cokolwiek się dzieje, nic się nie zmienia na zewnątrz - cokolwiek się zmienia, to tylko w twojej głowie.
Przygnębiające to i przerażające jednocześnie. A nawet można zwariować i przepaść. Chyba, że by podejść inaczej, w stylu, że to w takim razie własna moc sprawcza, wolność, wyjątkowość, że to super. No, ja tak tego nie widzę.
Znowu, w jedną stronę czy inną, krążysz tylko po orbicie swojej własnej mentalności, jak bączek, w koło macieju. Dobranoc.