wtorek, 12 kwietnia 2022

Sprawozdanie z połowy kwietnia

Miałam dzisiaj niestety bardzo nieprzyjemną przygodę związaną ze zdrowiem. Całe szczęście kolejny raz jakoś z tego wyszłam, ale co się namęczyłam i najadłam strachu, to niestety moje. W skrócie, to miałam atak tej dziwnej pomroczności, zawrotów głowy splątanych z osłabieniem, wrażeniem rychłego omdlenia albo i gorzej i z jakby zaburzeniami widzenia. Coś okropnego. A potem przez ładnych parę godzin fest bolała mnie głowa, i to tak, jak naprawdę dawno nie bolała.
Teraz jest już ciut lepiej, ale to wciąż nie ten stan, w jakim chciałabym się znajdować. Wciąż ten łeb ćmi i najmocniej to się nie czuję. Ale chociaż przeszedł już ten najgorszy kręciołek, co mnie tak wystraszył. Nie lubię nie wiedzieć, co się dzieje i nic na to nie móc poradzić. Nie wiem, co by było, jakby mnie to nie puściło. Dobrze, że puściło. I niech już nie wraca. 
Poza tym mam nową pracę, spędziłam w niej już kilka dni i jest fajna. Spoko jest to biuro, niezły widoczek z okna i fajni ludzie. Sama praca troszkę przytłaczająca i skomplikowana, ale w końcu jestem jeszcze zielona. Trzeba dojrzeć. A poza tym i tak jest naprawdę całkiem fajna.