Teraz jest już ciut lepiej, ale to wciąż nie ten stan, w jakim chciałabym się znajdować. Wciąż ten łeb ćmi i najmocniej to się nie czuję. Ale chociaż przeszedł już ten najgorszy kręciołek, co mnie tak wystraszył. Nie lubię nie wiedzieć, co się dzieje i nic na to nie móc poradzić. Nie wiem, co by było, jakby mnie to nie puściło. Dobrze, że puściło. I niech już nie wraca.
Poza tym mam nową pracę, spędziłam w niej już kilka dni i jest fajna. Spoko jest to biuro, niezły widoczek z okna i fajni ludzie. Sama praca troszkę przytłaczająca i skomplikowana, ale w końcu jestem jeszcze zielona. Trzeba dojrzeć. A poza tym i tak jest naprawdę całkiem fajna.