Wróciliśmy praktycznie rzut beretem od poprzedniego mieszkania, ha, kto by pomyślał! Dziwne te ostatnie pół roku, tyle się działo. Takie zawirowania. Ale najważniejsze, to zawsze sobie dawać radę! Tak jak napisałam w tytule: będzie tylko lepiej. Dzień po dniu, cieszyć się życiem, robić swoje, nie zamartwiać się, być wdzięcznym.
Wiem, że mi po prostu jest ciężej, bo chyba takim typem człowieka już jestem - z jednej strony miałam już piękne momenty, całe piękne okresy normalności i szczęścia, ale przede wszystkim - normalności... A były też straszne czasy, kiedy byłam totalnie pogubiona i nie potrafiłam znaleźć wyjścia, a życie przeciekało jakby przez palce. Niestety, jakby znowu nastąpił ten okres. Wtedy to coś niby dało, jak zaczęłam brać leki, ale naprawdę nie chcę kolejny raz wracać do tego: zwłaszcza, jeśli te objawy somatyczne to tylko kwestia mojej psychiki, to tym bardziej ode mnie zależy, żeby się ogarnąć. A jeśli to faktycznie z winy brzucha, jakichś faktycznych organicznych dysfunkcji, to nimi się trzeba zająć, zaleczyć, i wtedy z głową też będzie w porządku. I to mnie teraz najbardziej zajmuje, skoro w zasadzie przez całe ostatnie półtora miesiąca to pogorszenie się utrzymuje. Nie może tak być już na stałe... Musi się to wyjaśnić, muszę wiedzieć, o co chodzi i wyzdrowieć! Bardzo mi na tym zależy, bo jak inaczej znosić to życie? Nie chcę się w nim męczyć, chcę czerpać z niego jak normalna osoba, tak, jak to miałam szczęście już nie raz do tej pory! Oby to wróciło... Dobre zdrowie jeszcze na wiele, wiele lat to mój priorytet teraz. Bo bez tego naprawdę jakby nie jestem sobą i źle się czuję. W praktyce więc - muszę wziąć się w garść i przede wszystkim zrobić więcej badań, skoro dotychczasowe nic nie wykazały. Żeby wiedzieć, na czym się stoi, żeby móc działać ku lepszemu. I przy tym żeby myśli i normalne funkcjonowanie wróciły na dobry tor. Trzeba być zawsze dobrej myśli!