Potrzebowałabym innej perspektywy, zupełnie innej atmosfery. I na pewno lepszego zdrowia. Nawet z tych okoliczności, w jakich się znajduję, dałoby się coś ulepić, gdyby mi dopisywało dobre zdrowie. A tak to bardzo ciężko jest z poczuciem, że ciągle to wszystko ledwo się trzyma...
Optymistycznie, to jakoś da radę tak funkcjonować, więc nie jest najgorzej. Póki ma się okazję istnieć jeszcze, w miarę z życia korzystać, nie mieć żadnych nieznośnych bólów, nieszczęść, osobistych tragedii... To można się cieszyć i z takiego słabego jakoś. A jakby miało być jednak gorzej, to wtedy koniec tego byłby jakąś ulgą, więc to też trochę pocieszenie.