"poczucie samotności oznacza, że najbardziej potrzebujesz samej siebie" - rupi kaur
sobota, 29 kwietnia 2023
Such a perfect day!
piątek, 21 kwietnia 2023
Mentally in 2011
Czytanie Jeżycjady. Wakacje i jedzenie świeżych czereśni. Siedzenie na ganku w chłodny poranek, zanim jeszcze słońce zaczenie przypiekać. Letnie powietrze pachnące winoroślą, łąką i nieobecnością miasta.
Nie ma molocha. Nie ma gonitwy, przytłaczających obowiązków, bezsensownej, niewdzięcznej, absurdalnie nieopłacalnej pracy. Nie ma błędnego koła opartego na zarabianiu, by móc opłacić cudze mieszkanie, by móc w nim mieszkać, by móc pracować, aby zarobić na to mieszkanie.
Ten świat nie kręci się wokół pieniądza, i to nawet nie takiego jak kiedyś, że możesz go wziąć do ręki i przynajmniej zwizualizować sobie wartość swojej pracy, poczuć w dłoni szelest banknotów lub ciężar chłodnego srebra czy złota. Nie, teraz możesz co najwyżej zobaczyć cyferki na wirtualnym ekranie, abstrakcyjne cyferki, które nie mówią ci nic, które zaraz się zmieniają i praktycznie nic z nich nie masz. Pojawiła się dwójka i trzy zera, czyli wypłata? I tak od razu przelewasz je z tytułu opłaty za czynsz. To ma być "wynagrodzenie", chociaż niczego ci nie wynagradza.
Ale to dotyczy świata, który jest bardzo odległy od tego spokojnego, letniego poranka z innej rzeczywistości. Niby umiejscowionej geograficznie i czasowo gdzie indziej, ale chociaż osiągalnej mentalnie dzięki wspomnieniom. I potencjalnie osiągalnej na powrót w przyszłości - choć to nie będzie ten sam 2011, jasne, ale dlaczego nie miałoby być jeszcze lepiej? Albo chociaż porównywalnie dobrze...
Może nawet staczając się tendencyjnie z najwyższej górki w końcu zwalnia się na równinie, by znowu móc się wspiąć wyżej. Może nawet opadłszy na dno, można się od niego twardo odbić i wynurzyć nad taflę wody, by spokojnie dryfować, nie martwiąc się żadnym zatonięciem.