"poczucie samotności oznacza, że najbardziej potrzebujesz samej siebie" - rupi kaur
piątek, 19 lipca 2024
Nie Daj Mi Zginąć
sobota, 15 czerwca 2024
A jednak poprawa
sobota, 1 czerwca 2024
Koniec wyjątkowo dziwnego maja i koniec Vision, ale nie koniec Klątwy Niestabilności
czwartek, 9 maja 2024
Nie tylko kwiecień plecień
Wydawało mi się, że nie dodawałam tu żadnego posta od czasu tego feralnego ataku 6 kwietnia, a jednak widzę że jest wpis sprzed dwóch tygodni.
No to update od tego czasu - niestety zrobiło się jeszcze gorzej, to znaczy nie jednostajnie, ale ogólnie niestabilność, lęki i objawy somatyczne mi się nasiliły.
Na majówkę zostałam sama, niby tak chciałam, ale pod koniec tej sześciodniowej samotności było już bardzo źle. Na początku jakoś w miarę sobie radziłam, byłam nawet dwa dni w biurze, ale od tego czasu już tylko zdalnie. A w czwartek 2 maja ostatni raz tak na luzie przejechałam się komunikacją miejską, od tego czasu i w tym aspekcie mnie przyblokowało.
Problemy ze spaniem też od tego czasu, nagłe wybudzenia w środku nocy, bardzo duży niepokój, czasem pocenie się i drgawki nie do opanowania. Nie co noc na szczęście, ale co parę nocy mi się to zdarza, ostatnio przedwczoraj. Czasem uda mi się w miarę spokojnie przespać całą noc, a innym razem wybudzę się między drugą - trzecią i jest strasznie ciężko. Potem brak dobrego snu w dzień się dodatkowo na mnie odbija.
Najważniejsze z dziś - w końcu się wybrałam do lekarza psychiatry. Po kilku próbach, rezygnacjach i odwoływaniu wizyt, w końcu się zapisałam i poszłam na tę wizytę. Dostałam leki. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Naprawdę nie mam wygórowanych wymagań, tylko dwie rzeczy: poczuć ulgę i normalność. Wrócić do stanu, w którym byłam choćby jeszcze te 2-3 miesiące temu.
Nie mam obecnie jakichś ostrych ataków, chociaż dość często takie uderzenia zawrotów głowy mi dokuczają, zwłaszcza jak mam skupiony na czymś wzrok. Jest to upierdliwe, ale też liczę, że jest to objaw tej nerwicy i farmakoterapia go wyeliminuje. Z tego co pamiętam, to tak właśnie było za pierwszym razem, gdy zaczęłam przyjmować te leki 9 lat temu (czy nie powinno tu być nawet wpisów z tego okresu?). Też takie objawy: silne, ale dziwne takie zawroty głowy, stany lękowe, objawy somatyczne wszelakie, a nawet popadanie w pewien obłęd. I biorąc leki jednak mi się polepszyło.
Będę dodawać nowe wpisy z postępów leczenia. Mam nadzieję, że następny będzie taki, że "momentami jeszcze bywało gorzej, ale ogólnie to czuję, że się będzie poprawiało". Powiedzmy, że taki wpis dodam za jakieś 10 dni, czyli tak 19 maja lub ciut później. Będzie to relacja z tej ciekawej życiowej "przygody".
piątek, 26 kwietnia 2024
Klątwa Lęku
piątek, 15 marca 2024
Opowiad(ani?)a
Przypomniało mi się, że napisałam tu kiedyś opowiadanie, a w każdym razie jego fragment. I że jak o nim myślałam, to kojarzyła mi się IV Zeppelinów, a zwłaszcza Battle of Evermore. Zatęskniłam za tym vibem i natchnęło mnie, żeby się tu przekopać do tego i sobie przeczytać.
Tak - jestem po pracy, sama w domu, w stanie świętego spokoju. Oprócz obecności przeklętej hałaśliwej sąsiadki za ścianą i mniej przeklętego, aczkolwiek ogólnie również hałaśliwego i niespokojnego miasta za oknem. Ale mimo wszystko samotność w czterech ścianach i brak naglących obowiązków to cudowny stan, który bardzo rzadko mi się obecnie przydarza, dlatego jest tak drogocenny. I stąd też pewnie te wędrówki wgłąb siebie i w miłe mi fragmenty przeszłości.
No to na przyszłość, jest to wpis z 16 i 17 stycznia 2016 (8 lat temu...!), dwie części tego opowiadania. Ale by było fajnie to dokończyć i w ogóle się rozpisać też nad innymi rzeczami. Zawsze tak gadam, ale dobrze wiadomo, że na tym to poprzestanie (tak też zawsze stwierdzam).
Ogólnie to dokopując się do tej opowiastki, większość wpisów, które musiałam przewertować wprowadziło mnie w mieszaninę irytacji i zażenowania, jakie bzdury głupie ja tu bez opamiętania wklikiwałam. No, ale trochę przymrużenia oka i pobłażliwości - kto nigdy nie był młody i głupkowaty i nie odbijało mu się po latach krindżem w zetknięciu ze swoim poprzednim ja.