poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Wada korekcyjna

Nawet nie chodzi o moje oczy.
Tym razem zadziała się po prostu jedna z tych najgorszych chwil, w których normalnie nienawidzę siebie w opór i to tak, że wytrzymać się nie da.
Bo nie powinnam po prostu wypisywać tu tych wszystkich popierdolonych rzeczy, które tyle razy przecież tu pisałam. Żeby potem pousuwać w pizdu. Dobrze.
Tylko szkoda, że Dominik raz tu zdążył przeczytać. Masakra najokropniejsza.
Aż dlatego wlazłam jeszcze raz dzisiaj, by znów stwierdzić, jak gówna warte są te wszystkie posty tu. I pokasowałam jeszcze więcej.
I nic zjebanego się już więcej nie pojawi.

wtorek, 23 kwietnia 2019

Żeby tak raz się nie potoczyły rozwlekle te słowa, które toczę mniej lub bardziej produktywnie

Jak mnie odpręża słuchanie The Cranberries. Uspokaja i pociesza. Nihil novi, przecież niczyja muzyka nie jest tak bliska mojemu sercu w trudnych chwilach.
(Brzmi, jakbym przeżywała teraz jakąś dramę albo zgryzotę, ale nic takiego nie dzieje się; po prostu i kiedyś w przyjebanych chwilach podnosiło mnie na duchu bardzo słuchanie Żurawinek, i teraz gdy ich słucham są jak plaster na moje serduszko. Nawet gdy się nic przyjebanego nie dzieje, a nie dzieje się)
Tak całkiem na luzie. No Need to Argue to wciąż życie.