wtorek, 23 kwietnia 2019

Żeby tak raz się nie potoczyły rozwlekle te słowa, które toczę mniej lub bardziej produktywnie

Jak mnie odpręża słuchanie The Cranberries. Uspokaja i pociesza. Nihil novi, przecież niczyja muzyka nie jest tak bliska mojemu sercu w trudnych chwilach.
(Brzmi, jakbym przeżywała teraz jakąś dramę albo zgryzotę, ale nic takiego nie dzieje się; po prostu i kiedyś w przyjebanych chwilach podnosiło mnie na duchu bardzo słuchanie Żurawinek, i teraz gdy ich słucham są jak plaster na moje serduszko. Nawet gdy się nic przyjebanego nie dzieje, a nie dzieje się)
Tak całkiem na luzie. No Need to Argue to wciąż życie.