czwartek, 10 stycznia 2019

Un vieu nouveaux

Ale miałam okropny koszmar. Okropny, okropny. Ogólnie to mam jeszcze okres i tym razem taki inny, bo po raz pierwszy na regulacji cyklu po tych pigułkach, więc trochę się tam mogę słabiej czuć czy coś, ale nawet nie - i tak się czuję super, leciutko, nic nie boli. Tylko taka zaspana mega jestem rano.
Akurat dzisiaj znowu wolne mam od pracy, a Dominika nie ma teraz, bo już poszedł do pracy swojej. No a przedtem jeszcze zrobił śniadanko, pyszne takie buły burgery, najadłam się bardzo, mój kochany. Z tym że właśnie - zaraz dalej poszłam spać, walnęłam się tak pod kocyk w swetrze i spodenkach już i w ogóle. Jakiś czas już tak nie miałam, nawet żarłam w nocy i nie śniły mi się takie koszmary.
A teraz to klękajcie narody. Najbardziej przerażające gówno, najstraszliwszy sen wstrętny jaki mógł mi do łba się przyplątać. Na szczęście całkiem nierzeczywisty i bez sensu... że mój Dominik, miłość mojego życia, najwspanialszy mój mężczyzna i największy cud w życiu, że on zostawił mnie. A ja wykonywałam jakieś telefony, zrozpaczona, nie mogłam uwierzyć, czułam się jakby w piekle. Dzwoniłam gdzieś ciągle, i nic. Z nim nie mogłam już nawiązać żadnego kontaktu i to było najgorsze. Tylko jakiś tam niby kolega powiedział, że on jest na jakiejś imprezie z samymi laskami czy coś, a wcześniej było coś takiego że on ode mnie poszedł bez pożegnania się, jakby już mnie wcale nie chciał. A potem mi wysłał tylko jakieś chyba zdjęcie jak jakaś się tam do niego dobiera. I coś w tym śnie było jakiś motyw z tej Zimnej wojny i Asia Kulig, coś jeszcze smutniej mi to robiło.
Ogólnie, straszny sen. Dominik mi rano pokazywał zdjęcie prawdziwe takiej czarnej dziury z kosmosu. A to jest definicja mojego czarnego koszmaru, ten sen. Brrrrr, gówno straszne. Dobrze, że już się obudziłam. Dochodzę do siebie.
Nie pisuję tu w ogóle już ostatnio, bo i po co? Układam sobie życie z moim ukochanym, jedynym i jest najlepiej. Po co mi prowadzić dalej takiego gównobloga? Na co to w szczęśliwym i ułożonym życiu.
A ja tego mieszkania przeklętego z białołęki, tej dziupli powinnam się wyzbyć, a mam teraz skaranie nieboskie z tym szukaniem następcy na nie, kurrła i kasa leci. Abym na styczeń jeszcze ściągnęła kogoś, japierdole. Prócz tego praca mnie jeszcze trochę zajmuje, zwłaszcza czasowo w wymiarze godzinnym. No i miałam się rozejrzeć jeszcze za innym legitnym źródełkiem hajsu. Ach i za tymi studiami, bo już i matka z siostrą i szef coś pytają, że sesja że zajęcia. Wiem muszę to ogarnąć i ogarnę.
Tak jak i dziś już jak jestem na chacie, włosy miałam umyć wykąpać się, i podgolić, uprzątnąć coś w domciu, wyjść na zakupki i upichcić obiad dla mojego najdroższego jak już wróci z pracy.
Słowa tego nie wyrażą... Ja tak go kocham.
Na zawsze i nad życie.
To jest ta miłość jedyna, dla której się żyje.