Oczywiście piszę to, nie mając jeszcze żadnej oficjalnej diagnozy, ale czując się, jakby ze względu na charakterystyczne objawy ta diagnoza już niestety była. A w tym wszystkim tak czy siak najważniejsze jest nastawienie psychiczne i najgorsze, co może być, to załamka.
Więc nic, tylko się cieszyć, póki życie trwa! Taki banał, ale najbardziej wart powtarzania sobie i wierzenia w to!
Tymczasem czekam sobie na uczelni na kolejne zajęcia, a potem wracam do domku do mojego najukochańszego i zjemy sobie razem tiramisu i wypijemy kawę, zjemy też jakiś obiadzik, podglądamy coś i przede wszystkim: będziemy razem.
To do następnego!