sobota, 7 października 2017

Wish I lickim in da lo lip, hej?

Obu serduszkuję bardzo, jego może trochę bardziej, ale Frutiego też, oj tak. Nie nadużywać serduszkowania, wiem, ale w sumie nie nadużywam. Choćby i od dupy strony, ale ten upust musi być. A oni są tacy, tacy och kochani, że yayy. Powinnam się sama dziwić, czemu mnie śmieszą takie rzeczy różne takie? Eh, nayy.
Yo, secundo, z dziewczynami mieszka się super. Fajnie jest być z nowu w mieście i też super. (na melancholię w ogóle nie zwracamy uwagi, należy przyjąć, że w ogóle nie istnieje coś takiego jak ona) - bo nie ma powodu, prawda? Zz-mą-drzej gamoniu i nie śpij aż tyle ty fermentohi hi-bernująca pyro ty.

PS Ej no i miałam niby nie siedzieć już przed spaniem na laptopie i co? I nawet mi to szło już z miesiąc ponad no, no i co? Nie powiem chyba, żeby jakoś super się potem w dzień śmigało. Wręcz zamulam ostatnio na stężonej zaspajce. Więc fak it. Bez takiego rygoru jakiegoś, ej. A koszmary-koszmarami i tak się bydla zagęszczają, jakkolwiek nie zasnę, ej!