poniedziałek, 7 marca 2022

Po pierwszym tygodniu marca

Zakończył się drugi miesiąc tego jak na razie słabego roku, wcale nie lepszego od poprzednich, a nawet pretendującego do bycia gorszym (ale oczywiście nie ma co zapeszać, a nuż się jednak cudownie polepszy, może warto się łudzić, jak ogólnie w życiu, żeby nie zginąć w odmętach niemocy i beznadziei).
Chwilami dalej mam naprawdę złe myśli i jest ciężko, ale i tak jednak jeszcze parę miesięcy temu naprawdę było gorzej, bo wtedy czułam, że ledwo już funkcjonuję, i fizycznie z tym brzuchem i ogólnie też się czułam fatalnie. 
Pod tym względem jest ciut lżej, ale sytuacja i tak jest słaba: wojna tuż za rogiem, dramat nie do wyobrażenia, jedna z najgorszych rzeczy, która się w ogóle może dziać; a z moim stanem umysłu, wolę się odcinać w ogóle o myślenia o tym, bo nie oszukujmy się, samo myślenie czy gadanie nie daje nic, a w moim przypadku tylko miażdży dodatkowym, zabierającym oddech ciężarem, więc po prostu się staram nie zwariować i przeżyć z dnia na dzień. Ale chwilami tak mocno się to wszystko ociera o jakąś niepojętą groteskę, niewiarygodny absurd, surrealizm, że ten świat i życie na nim są takie straszne, złe, słabe, no żałosne. I nie zrozumie tego nikt, komu jakoś "się wiedzie" i nie ma większych problemów materialnych czy egzystencjalnych. I jest to obraz smutny, beznadziejny, ale i zapętlony w koło dziejów, uparcie i okrutnie niezmienny. 
Szukam dalej pracy, ale nie ma oczywiście takiej, do której naprawdę bym "chciała" pójść. Pomijając, że w ogóle trudno jest cokolwiek chcieć, jak tyle się wyłącznie "musi". Ech, dobra, bo ten wpis to jest kolejne niekonstruktywne marudzenie, ale wychodzi widocznie, że siłą rzeczy recenzowanie tego życia zawsze ku temu zmierza. 
Nie napiszę na razie nic nowego. Może na koniec dla odmiany chociaż taki optymistyczny akcent, że wszystko się ułoży, oboje będziemy mieli znośne, stabile prace i wystarczający przychód z nich, związek będzie się nam zgodnie układał, będziemy oboje cały czas zdrowi, ja poradzę sobie ze wszystkimi zadaniami na studiach i zakończę je ładnie z dyplomem, a na świecie zaraza w postaci wirusa i wojny się uspokoi i będzie się można pocieszyć jeszcze najcudnowniej normalnym życiem, takim po prostu dobrym i bez zmartwień. Dopomóż, opatrzności. Powodzenia, amen.