poniedziałek, 9 maja 2016

Karmelizowana skórka od banana i sen o Oceanic

E, ile tu mogłam za ten czas napisać, a tylekroć zaniechałam. Przeniosłam się jednakowoż tu, i chyba mi to wychodzi na lepiej, póki co.
Zauważyłam też, że irytująco wszędzie wkręcam te ozdobniki i podkręcam nimi jak jakąś zbyt sparzoną lokówką, jakoś jednak mnie to bawi może w niespełna przejrzysty sposób.
Dopadło mnie jakieś zjaszczurzenie, jakieś jaszczuro-sczłeczenie, zbyt głęboko już widocznie ten gotik mi wsiąknął w żyły (jeszcze doszło, że Milten zaczął mnie pociągać tak jak Bezimienny, nawet ulepiłam sobie jego figurkę z plasteliny, serio lepiłam ją dwie i pół godziny, tak chyba mam już dałna), no bo ci jaszczuroludzie... nawet mi skóra złazi, szczególnie tak teraz po szorowaniu się peelingem żurawinowym (wyduszona resztka, ech - jak żyć?).
W ogóle to peeling już mogłam napisać, a dawn to nie... No i co ja piszę, przecież down, Dawn to była w Pokemonach, jak jeszcze z Elisią oglądałam.
Uuuch, i ale się już zakręciłam, hihih, heheh, ups!