Więc właśnie!
Z tym ,że jak już wróciłam sobie z tej lodowatej piździcy do przytulnego jak w uszku pokoju swego, a no to stanęło na tym, że dopiero teraz wtypuję coś w zasadzie na kształt takiej rozbełtanej masy jakiejś jajecznej. Nie no, pogoda w sumie nie jest taka zła, z tym że ździebko rześko jeno.
Ale wczoraj miał zimne ręce, jak tak prosto z dworu. Ja miałam cieplejsze, siedząc tak w sweterku w klasie, to wiadomka. A, no właśnie, Marcin. Znak zapytania, kropka. Naprawdę a zaprawdę, nic tu nie komentuję, zwłaszcza poniewczasie lub i nie w czas w ogóle...
(Tam nie zważając na ten post trochę z dupy, to wszystko wszyściutko jest ok i ok).