piątek, 17 lutego 2017

Ą spe

Ładnie mi już urosły, w końcu, paznokcie. I nawet tak się nie łamią, kreatury.
A dzisiaj dzień kota. Porozmawiałam trochę z Kitką, kotkiem moim ulubionym. Ale Kitka miauczy czyściej, ja takich rejestrów nie mam.
I już dokańczam czytać Panią Jeziora. Nie podobało mi się coraz bardziej, w miarę czytania, jak ta historia się kończy. Ale w sumie, jak tak doczytuję teraz i nawet jak odłożę książkę, i w międzyczasie tak przekminiam, to jednak - a bo ja wiem. Może po prostu to... że tak szkoda. Tak, no tylko to.
Przynajmniej odwiodło mnie to trochę od pomysłów natury pochodnej, żeby różne tam postacie w swoich ewentualnych książkach (przyszłość wie jedyna) też pozabijać i w różne niesprawiedliwości w ogóle uwikłać. Chyba jednak bliżej mi naiwnym serduszkiem do Jeżycjady, jednak. No, co ja gadam!!! Na pewno, rzecz oczywista, nie chyba. Egzystencja jest w końcu taka piękna, upajająco cudowna, a koty srały na jakiś dramatyzm, paranoje, histerie, patologie, narzekanie. Do wspólnego wora to wszystko, i won do czarnej dziury, w próżnię, nie istnieć mi tu, wypierdzielać. Serio mówię!
Uhmm-hm, jakże się fajnie wypisuje o takich pierdołach. Jakieś tam, co w drgawkach palpacyjnych się po klawiaturze przetańczy.
Czytałam w Angorze o jakimś szczawiku, co tropi normalnie huragany i robi im zdjęcia. Co tam, że dendżer, ale on lubi. W ogólejszyn, ileć mi ostatnio tak krążyło przez myśl tyle tych hermertyzmów, no bo - no boki zrywać, przecież jak oficjalnie czy powszechnie po prostu byłyby ci one niejasne, niezrozumiałe może i wręcz? Hę? Co to jest, na przykład, struga? Albo gdzie to jest w sieni? Albo skąd się wzięło to łyku! albo cię za łeb złapię. O, albo że wściekłaś się?=co ty odjaniepawlasz (a to już siostra przywlekła, gimbohumor xox). Ile jeszcze takich. Kim są Gigon, Frunf, Fredziu, Pomidor, Szklanka, Piękny, Chinczart, Żółty, Kęsik, Gajowy, Ogór, Grelik, Cipek, Pisar, Miętki, Marian bez oka? Jak mi się głupiowato na śmiech zbiera z tego, że takie to oczywiste dla mnie! Wszystko!
Czy to znowu przez te naukowe-studiowe przemeblowywania na moim mózgu? He-he? O, a do kogo ciocia mówi: Mistrzu. a tata: Dżony. Albo: Muti.
I zrobiłam dzisiaj kisiel truskawkowy. W garku ha ha!