Tacy po prostu fajni mi się wydali. Dziewczyna taka w typie mojej Evelyn, to tylko taka przelotna myśl, że ona też nie byłaby rodzajem dziołchy tak rozuśmiechanej ani nic. Ale byłaby przecież tak mocno genuine i niewymuszona. Fajna. Charyzma moocno.
Ona miała sobie taką zwykłą ciemnozieloną koszuleczkę khaki i spodnie w kolorze dżinsu, ale nie dżins. On za to dżinsy miał i koszulkę taką czarną, raczej. Ona miała oczy to brązowe i szatynka, on trudniej już do określenia, lecz bym rozpędziła się - szare. I stop! A ja już wróciłam do Wrocławia!
A jutro big test ze słownictwa, hehe. Nie no wzięłabym się pouczyła, ale chyba rano a nawet na pewno (jeśli cholera w ogóle). Ech, kop w dupp by mi się soczycho należał za te zamule, serio serio serio.
Aha...
A Kubuś, to... ja nie wiem...??...?
Coś mnie bolą przecinki w tym beknięciu, mało ich znaczy - a może --a nie bo jednak powinnam napisać coś konkretniejszego a jeśli jednak nie to grzecznie klawiaturce podziękuję coby po próżnicy nie próżnować no i peleonazm, dzjenykuję, hyyh. Yh. ykhyh.
Ach, mam fazę na Lem0na ale czemu tak nie łapie mnie ona o potąd?? Nie mogę jednocześnie przestać słuchać i nie czerpię pełni ze słuchania, no szaleństwo. Igor jest cudowny, jedno wiem. On jest jednym z tych cudownych ludzi, takich właśnie. Precyzyjniej.
Mimo to a mi przyszło do głowy coś innego - jakbym nie wiedziała o tym już parę razy wcześniej a wiedziałam - że pierwszą najbardziej, czyli dawno i tak pierwszą zupełnie piosenką - gdzie głos Briana słyszałam, gdzie w ogóle przejęła mnie ta iskierka Placebo, co się wzniecić miała dopiero uu hu hu, we wcieleniu chyba moim procedującym czyli troszeczkę od wówczas później. To była ta właśnie (bo chyba już tracę wątek!!)