Nie, żebym sama się podsrywała i demotywowała nn' so weita, nom ale jak przychodzi co do czego - do rzeczy ważniejszych - jak są momenty jakoweś - to robię się o, taka malutka. Niknę.
A to wielgachny żal. Taki właśnie. Milion żal.
Kurwa a jutub jeszcze (miałam nie bluźnić, doooobra##) zhaltował mnie te filmiki, co sama sobie ukręciłam, bo nie było. Znaczy, żeby sobie skroblować, bo tak to co rusz przewijałam coś na laście no i szał, omg. No, niektóre chociaż weszły. Z Jamesem. I nawet na hd! Jaak fajnie!
A jak się robią chwile krytyczne, jak potrzeba by mnie więcej, to brakuje mi odwagi i wszystkiego. Nie jestem sobą wtedy w ogóle, jakby. No wcale. I to jest, zaraza głupie, że nie umiem. No dramat.
A miałam nie dramatyzować! No, nie dramatyzuję. Kto dramatyzuje? Ja nie.
Uuuu oo eee żeby tylko pozdawać te egzaminy, iiiiii aaaa!! xooX