Ale nie; baczę w końcu tę prognozę i faktycznie, jakieś 20 dodatnich stopni, państwo to widzieli?
Dwadzieścia dwa lata temu to na groby napadał śnieg, jak moja jeszcze ciężarna matka się tam wybrała przy zaduszkach.
Człowiek się nachodzi od Annasza do kajfasza, z przystanku na przystanek, żeby załapać się na co dogodnego, znaczy transport. I tak nie ma co utyskiwać, jak się ma kursujące żuczki praktycznie podstawione pod nos, niemniej jak się przyzwyczai do wszelakich udogodnień, tak się w miarę tylko oczekuje jeszcze więcej, co się dziwić.
Myślę sobie też, czy temu mojemu gachowi nie brakuje za grosz tego poczucia humoru, w sensie: całkiem drętwy to nie jest, ale jak można pewnych rzeczy nie łapać, no jak, for crying out loud, baby. No mnie by, zaraza, tego humoru to w chuj brakowało. Ale to tak poza tematem. Wiadomo, z tym "kochankiem" to za chuj nic poważnego.
A ja tylko "chuj, i chuj", a przecież jest całe życie poza tym, tępa pizdo, potem biedy se napytasz i dym będzie po sklepienie.
Nie no, żartuje. Ja chociaż mam poczucie humoru i to nieogarnięte. Jak inaczej miałabym być non stop teraz tak szczęśliwa, że aż żyć się chce bez względu na wsio, nie inaczej!
Aż wysiadłam se przystanek wcześniej; grzech się nie przespacerować przy takiej pogodzie.