czwartek, 4 października 2018

Zdalność rozpadu, akceptacja klęski i smak goryczy

Super się mieszka na nowym mieszkaniu, w nowym pokoiku. Dziś nie ruszyłam stąd dupy (poza wyniesieniem śmieci), ale to dlatego, że nie musiałam na zajęcia. Jeszcze ten plan sobie aranżuję i ogarniam rzeczy, przewidywać że po następnym tygodniu już będę miała wszystko ustawione na jasno, a wtedy kopsnę się jeszcze do Wro za papierami i tenteges, a potem wrócę tu i już z górki. Jak na razie na tych zajęciach, co już byłam, to rewelolo. Co wróży, że będzie dalej dobrze, już po prostej.
Bywa, że idealnie jak się czepi mnie jakaś piosenka, to jak pieczątka odbije się na danym wycinku czasu z mojego życia, prawda? A ta mi się wręcz przyśniła przedwczoraj, o dobre nieba.
Hej, tytuł nierelewantny. Tak naprawdę to błogość. Kocham Placebo, jejku.