sobota, 20 października 2018

Mój humor dzisiaj jest 9/10, po prostu zajebisty

Są takie szczęśliwe daty i takie nie, są rzeczy które śmieszą totalnie przynajmniej mnie i jest to super okej, są takie mega momenty jak się rzeczy zasadniczo układają - szczególnie we własnej głowie, i jak się kocha muzykę, to są tacy artyści, których po prostu nie da się przecenić 100/10.
Mam teraz takię fazę na Placebo że słuchanie ich na pełnej kurwie teraz na mieszkaniu to po prostu najlepsze uczucie we znanym wszechświecie i poza nim wszędy; czy śpi tam któren za ścianą (bo chrapanie słyszałam), czy stuka którenś sąsiad na górze (ale to raczej nie na mnie, bo nawet wyszłam do kuchni po herbatę i nie było słychać, więc niech tam wypierdalają z tym pukaniem tam na górze). Nie umywa się nawet taki widok jak całkiem mokry rynek wieczorem i odbijające się w nim soczyście sztuczne światła, choć widok to skądinąd poruszająco przepiękny, nie jest nawet aż tak przyjemne naprędce kreślenie wierszy gdzieś pod twórczym wpływem osobliwego transu o natchnionym zabarwieniu, a pierwotne formy obcowania ciał w ogóle w przerozbawieniu zostawię bez komentarza, bo póki co byłoby to dennie rozczarowujące, gdybym zamierzała się przejmować. Coś takiego jak orgazm czy ekstaza to w ogóle chuja ma wspólnego ze rżnięciem się, a już o wiele bardziej ze słuchaniem właśnie muzyki, a Placebo - chociażby, jakby mnie kto pytał o zdanie x

Ps JEBaDŹ brytyjski akcent, kultywuję r głęboce rhotyczne