Dziś już mi lepiej. Aż poszło w drugą stronę. Rano się czułam jeszcze okropnie, ale zgrzeszyłam potężnie kupując se w żabce pełno świństw tuczących. W dupę jeszcze pójdzie, na razie poszło mi w stan umysłu. Toć swoją drogą.
A zamiast spać, grzeszę jeszcze bardziej. Zwariować można. Że ja nie wyprawiam jeszcze niestworzonych rzeczy? Ależ, na ile mogę...
Tylko mężczyzny mi brakuje. Tylko jego. Ja już wariuję, naprawdę. A jednak nie.
A w tym ta powaga... choć jej nie ma!!!
Ale bym się tak... z jakimś mężczyzną. Nie "jakimś". WYJĄTKOWYM. Tak z iskrami trzaskającymi, mocno, do zatarcia się granic zmysłów~~