środa, 5 lipca 2017

A chcieć to bym mogła


...ogniu mych lędźwi
[edit z przyszłości] Ja pierdolę jak zmieniłam od razu zdanie o tej żałosnej kreaturze, ojej a jak mi się żalił, że dziewczynę miał taką egoistkę, a ja do niego z sercem i współczuciem i co? I kurwa gówno, sobie pomyślałam że może nie wiem coś mu się stało że nie pisze, a tu po tych ładnych już paru dniach - skurwesyn znowu siedzi sobie na czacie pod tym samym nickiem, nosz kurwa aż wyszłam stamtąd odstręczona niesmakiem. Już nawet porzucam w chuj ten temat, dobrze że to w sumie i tak przebiegło względnie bezboleśnie, no bo co? W zasadzie skończyło się, zanim się cokolwiek w ogóle zaczęło. A przy zaistniałym obrocie sprawy widocznie tak miało być, więc w ogóle nie czuję się tym zaafektowana, a niewortą osobę tego F (już chuj tam z tym imieniem, chciałam pousuwać stąd tak jak i tego M tam sprzed kiedyś, ale stwierdzam - a chuj z tym po prostu, wyjebane mam i sapać nie będę wgl), tak, więc wszystko co z tym F to mam już w dupie. Ale piosenkę zostawię, bo jest cudowna. No, muzyka moja to nigdy się w kurwę nie obróci, nie?