Dziś grałam jedną Simką medyczką, ażeby wykonała misję, dzięki której pozbędzie się swojej Fatalnej Wady.
Chciałam pocwaniaczyć i wzięłam taką misję, o której wiedziałam, że zapewnia Legendarną Cechę komuś, komu wcześniej wieloryb zeżarł rodziców. Czyli, proszę bardzo, mojej Simce.
Chodziło o to, że jeśli w królewskim konkursie na największą rybę złowi się powyższą bestię, to raz na zawsze sprawiedliwości stanie się zadość, i rodzice zostaną pomszczeni, i tak dalej.
Oczywiście to nieprawda, bo w tej grze nie da się, żeby zjadł cię wieloryb. Można tylko wziąć harpun i popłynąć sobie łódką na polowanie. Czasem coś się dziabnie, a czasem nie. Zawsze jednak można nawijać znajomym Simom o wielorybiej klątwie, histeryzować i głośno poprzysięgać swoją zemstę. Całkiem to zabawne i Simy wtedy czują się lepiej.
Jakież więc było moje zdziwienie, gdy zamiast wieloryba moja Simka złowiła homara.
Tyle razy przechodziłam tę misję, ale żeby coś takiego? Konkurs niby wygrała, królewskiemu doradcy aż się oczy zaświeciły ze zdumienia, ale fatalna cecha jak sobie była, tak pozostała. I biedna Simka wciąż wyrywa sobie włosy z głowy ze wściekłości.
Może posłuchała się nie tego rybaka, co trzeba. Jeden w zamian za poradę chciał jabłko, a drugi gulasz z węgorza. A że mnie się nie chciało szukać węgorzy, a potem specjalnie wracać do lecznicy, żeby gotować z nich gulasz, to z miejsca dałam jabłko tamtemu oszustowi, no bo jabłek miałam ze sobą mnóstwo.
I niestety dzięki temu złośliwy waleń dalej siedzi sobie w morzu i kpi z mojej Simki. Może to było ustawione? Może Simsy też mają swojego matriksa, którego nie rozumiem i właśnie odbył się jakiś The Dita Show (tak ma na imię moja krwiopuszczka).
Podjęłam wprawdzie inną misję, ale teraz nie wiem, czy tak łatwo przyjdzie pozbyć się tamtej wstrętnej wady. Tak w ogóle, jest nią mizantropia, a ta wielorybia obsesja to tylko zwykła, życiowa cecha. To już lepiej ma królowa, której dobrałam łatwo się ekscytuje i córka ziemi. I teraz cieszy się jak dziecko, gdy choćby zerwie trochę kwiatów albo wybierze się na spacer do lasu. I żadnych wielorybów w jej wymyślonym życiu!
Tak, naprawdę nie przydarzyło mi się dzisiaj nic ciekawszego.