niedziela, 18 listopada 2018

Jestem zmęczona, idę czytać

Siedzę właśnie w jakiejś coście na tarchominie. 
Słyszałam tu z głośników Under Your Spell, Sugar for the Pill i dopiero co Replicę The xx. I trochę jeszcze piosenek, których tytułów nawet nie znam. Dobre, dobre miejsce. Dużo dobre (...ale my napiszemy mu tak heheh, zbaraż).
Quatr-vinght-dix-sept procent. Nie pamiętam już tej ortografii francuskiej- ale to miało być dziewięćdziesiąt siedem.
Jak wrócę, to umyję sobie włosy dokładnie i ładnie, zrobię herbatkę z miodem i limonką, a potem spędzę uszczęśliwiające dwie godzinki na oglądaniu Twarzy, finału, programu, oglądanie którego mnie uszczęśliwia, proste. Szkoda, że to już finał; to zawsze zlatuje za szybko, wszystkie odcinki.
.
A teraz puścili Pink Lemonade. O, nieba. Jak na temat. To jedna z owych piosenek.
Młoda pani czyści już tu okna w kawiarni, pucuje. Widzę, jak odchodząc, uśmiecha się do kogoś.