Jednakże, w obu przypadkach z czasem przychodzi zaskoczenie i okazuje się całkiem inaczej; znów trafia się nowe, nieodkryte cudo, tak przepięknie nieskalene jeszcze prozaicznym znudzeniem i nieodłączną, charakterystycznie ludzką profanacją. Zaś to, co wcześniej osiągnęło ów niebotyczny poziom, ostatecznie ulatnia się, choć może nie do końca, pomimo wszelkich starań albo i całkiem bez nich. Sama chyba jestem skazana na taką drogę życiowych doświadczeń.
A tymczasem, chciałam tylko...