poniedziałek, 25 stycznia 2016

Przemilczane marzenie

No, ileż to można trzymać dla siebie?
Po prostu się popłakałam ze smutku, szczęścia i tęsknoty na raz. Chociaż tak piszę teraz, ale nie potrafię tego tak zwyczajnie nazwać.
A wcześniej oglądałam Breaking Bad, skończyłam już pierwszy sezon, mam mieszane uczucia, co nie znaczy, że mi się nie spodobał, pewnie po dłuższym oglądaniu będę mogła coś więcej stwiedzić, jeśli będę dalej oglądać, bo przyznam, że stało się to raczej przypadkiem. Ale zaczęłam też niedawno znowu czytać Bebe, i może jednak nie ma czegoś takiego jak przypadek, i mój ukochany Dambo ma rację? Tylko że nie przeczytałam już więcej nad te kilkadziesiąt stron, na razie...


Czego bym nie dała, żeby to okazało się wreszcie prawdziwe i żeby takie chwile nie przemijały, tak, jakby nigdy nie istniały?
Zastanawiam się też nieraz, skąd ja biorę te kretyńskie tytuły